message.
po jakże bujnym tygodniu, pełnym spr. kart. etc. żyje!
kaszel, który męczy mnie od niedzieli sprawił, że musiałam wybrać się do lekarza, który nakazał truć mi się antybiotykiem-bosko. przynajmniej 2 dni szkoły z głowy, co mi się cholernie przydało, bo nie wyrabiam się już siłowo, a przychodzac ze szkoły, marzę tylko o ciepłych kapciach, piżamie i łóżku.
w tym momencie powinnam wyruszać do kosmetyczki, która pragnie skontrolować moje ciało obce (które miewa się w miare dobrze), ale nie mam na to ani najmniejszej ochoty, ani siły, szczególnie, gdy spogladam za okno i widze halny/gratis deszcz. pójde wieczorem.
'my spirit sleeping ...'